Poważne problemy rewelacji rozgrywek

Rewelacja niemieckiej Bundesligi piłkarskiej beniaminek z Hoffenheim staje przed pierwszą próbą charakteru. Mistrz jesieni po zgrupowaniu w hiszpańskiej La Mandze wrócił poważnie osłabiony.

Iberyjski kurort, który wybrały władze klubu nie należy do najładniejszych. Krajobraz zdominowany jest przez stare budownictwo, zaniedbane plaże i hotele wcale nie najwyższej klasy. Nie chodziło jednak o komfort, a o ... magię.

 

Dokładnie w tym samym miejscu piłkarze z Hoffenheim przygotowywali się do swojej pierwszej przygody z Bundesligą. Udanie. Po rewelacyjnej jesieni zajmują pierwsze miejsce w tabeli, a szkoleniowiec Ralf Rangnick postanowił powtórzyć manewr. Tym razem La Manga nie okazała się szczęśliwa.

Wszystko zaczęło się od przegranej w meczu sparingowym z Hamburgerem SV 0:2, ale to nie wynik był tu najważniejszy, a odniesiona przez najlepszego strzelca jesieni Vedada Ibisevica kontuzja. Gdy Bośniak zderzył się z Jerome Boatengiem na twarzy trenera pojawiło się przerażenie; wokół poszkodowanego zebrali się pozostali zawodnicy.

 

Złudzeń już nie ma. Ibisevic nie wybiegnie w tym sezonie na boisko. Zerwane więzadło krzyżowe zostało zoperowane, a 24-letni piłkarz rozpoczął rehabilitację. Przerwa potrwa przynajmniej pół roku.

 

Cała drużyna była w szoku. "Dla chłopaków to bardzo przykra sprawa. Na zgrupowaniu spisywał się bardzo dobrze i widać było, że forma rośnie" - powiedział Rangnick, a Tobias Weis uzupełnił: "To cios dla nas wszystkich. Teraz wiele będzie zależało od tego, czy potrafimy grać zespołowo. Ciężar strzelania bramek spada na całą drużynę".

 

1899 Hoffenheim dał się poznać z ofensywnej gry. Mają na koncie najwięcej strzelonych bramek w Bundeslidze - 42. Czterdzieści procent z nich zdobył Ibisevic. Eksperci prognozowali nawet, że jest w stanie pobić 37-letni rekord Gerda Muellera, który w sezonie 1971/72 trafiał do siatki rywali 40 razy.

 

To nie koniec zmartwień menedżera drużyny Jana Schindelmeisera. Brazylijski pomocnik Carlos Eduardo w czasie sparingowego meczu z Hamburgerem pobił się z Ivicą Olicem i grozi mu dyskwalifikacja na najbliższe spotkania.

Kontuzjowany jest również drugi napastnik Hoffenheimu, Nigeryjczyk Chinedu Obasi.

 

"Mieliśmy nikogo nie kupować. Sytuacja trochę się zmieniła, ale nadal pozostajemy wierni swoim założeniom. Musi to być zawodnik młody i zdolny. Dla nas liczy się, by przez wiele lat być w czołówce Bundesligi, a nie przez jedną rundę" - powiedział Schindelmeiser.

 

onet.pl