Borussia Dortmund - Olympique Marsylia 2:3

Borussia Dortmund, po prawdziwym horrorze, przegrała z Olympique Marsylia 2:3 (2:1) w meczu ostatniej kolejki grupy F piłkarskiej Ligi Mistrzów. Wynik spotkania otworzył Jakub Błaszczykowski. Borussia nie awansowała nawet do Ligi Europy i porażką z wicemistrzami Francji zakończyła europejskie występy w tym sezonie.

 

- Sami sobie zgotowaliśmy ten los i musimy się z nim zmierzyć - takimi słowami Juergen Klopp mobilizował piłkarzy Borussii Dortmund do wywalczenia nie tyle zwycięstwa, co bardzo wysokiego zwycięstwa nad Olympique Marsylia. Aby myśleć o awansie do fazy pucharowej Ligi Mistrzów, najlepsza niemiecka drużyna musiała wygrać z OM przynajmniej... 4:0.

 

Nierealne? Po dwóch kwadransach "z okładem" wydawało się, że wcale nie. Borussia rzuciła się na rywala, dając sygnał, że nadzieja umiera ostatnia. Już w 2. minucie po podaniu Jakuba Błaszczykowskiego, obrońcom urwał się Robert Lewandowski, ale jego dośrodkowanie na rzut rożny wybił Steve Mandanda. Bramkarz Marsylii poradził sobie także w 18. minucie strzałem Mario Goetze. Inna sprawa, że młody Niemiec w doskonałej sytuacji uderzył wprost w niego.


Tyle szczęścia Mandanda nie miał już w 23. minucie. W zamieszaniu w polu karnym Sebastian Kehl wygrał walkę o górną piłkę, tę po chwili przejął Robert Lewandowski i doskonale "wyłożył" Jakubowi Błaszczykowskiemu. Nabiegający kapitan reprezentacji Polski z około 10 m skierował futbolówkę do siatki.

 

Radość w Dortmundzie była duża, ale piłkarze Borussii nie zachłysnęli się jednobramkowym prowadzeniem. To wciąż drużyna Kloppa przeważała i stwarzała kolejne sytuacje. W 32. minucie Robert Lewandowski dośrodkował w kierunku Sebastiana Kehla. Stephan M'Bia nieodpowiedzialnie kopnął Niemca w twarz, co miało zdecydowany wpływ na dalsze boiskowe wydarzenia. Borussia otrzymała rzut karny, ale boisko musiał opuścić grający bardzo dobre zawody jej kapitan.

 

Do "wapna" podszedł Mats Hummels i pewnym uderzeniem podwyższył na 2:0. W tym momencie zaczął się jednak koszmar Borussii. Wprawdzie w 40. minucie Mario Goetze powinien strzelić na 3:0, ale była to właściwie ostatnia dobra okazja BVB w tym meczu.

 

Zawodników mistrza Niemiec nie obudziła nawet ostatnia minuta premierowej połowy, w której stracili pierwszego gola. Dośrodkowanie Morgana Amalfitano bardzo ładną "główką" do siatki skierował Loic Remy. Francuz urwał się w tej sytuacji Łukaszowi Piszczkowi.

 

Polski obrońca na pewno nie zaliczy tego starcia do najbardziej udanych. W 57. minucie od strzelenia samobójczego gola uratowały go centymetry. Borussii, bardzo słabo grającej w drugiej połowie, nic nie uratowało jednak od porażki w samej końcówce meczu.

 

W 85. minucie piekielnie mocnym uderzeniem głową po dośrodkowaniu z rzutu rożnego popisał się Andre Ayew. Napastnik Marsylii w tej sytuacji "przeskoczył" w polu karnym Jakuba Błaszczykowskiego. Dwie minuty później kibice BVB przeżyli jednak prawdziwy koszmar. Piękne uderzenie z okolic linii pola karnego oddał Mathieu Valbuena, a Roman Weidenfeller, mimo próby interwencji, mógł tylko obserwować, jak piłka ląduje w "okienku" jego bramki.

 

Borussia ostatecznie zajęła w swojej grupie czwarte miejsce i pożegnała się z pucharami. Marsylia rzutem na taśmę uratowała awans do fazy pucharowej Ligi Mistrzów.

 

Borussia Dortmund - Olympique Marsylia 2:3 (2:1)

 

Bramki: Jakub Błaszczykowski (23), Mats Hummels (32-karny) - Loic Remy (45), Andre Ayew (85), Mathieu Valbuena (87)

 

Żółte kartki: Santana - Mbia, Amalfitano, A.Ayew, Diarra, Valbuena
Sędziował: Howard Webb (Anglia)

 

Borussia: Roman Weidenfeller - Łukasz Piszczek, Felipe Santana, Mats Hummels, Chris Loewe - Jakub Błaszczykowski, Sebastian Kehl (32. Antonio da Silva), Ilkay Gundogan, Robert Lewandowski, Mario Goetze (46. Ivan Perisić) - Lucas Barrios (63. Shinji Kagawa)

 

Marsylia: Steve Mandanda - Cesar Azpilicueta, Souleymane Diawara, Nicolas N'Koulou, Djimi Traore - Morgan Amalfitano, Alou Diarra, Stephane Mbia (46. Benoit Cheyrou), Lucho Gonzalez (67. Jordan Ayew), Andre Ayew - Loic Remy (73. Mathieu Valbuena)

 

Onet Sport