Czy Lewandowski jest cudotwórcą? Zadatki ma!

Mowa o sprawianiu cudów, bo Borussia Dortmund potrzebuje nieprawdopodobnego wydaje się wyniku w meczu z Olympique Marsylia, by awansować do fazy pucharowej Ligi Mistrzów. Czy Robert Lewandowski może być cudotwórcą BVB w meczu z Olympique? Zadatki ma!

 

„Cud” to najczęściej wymieniane słowo w serwisach internetowych niemieckich mediów, a obok owego „cudu” pada najczęściej nazwisko Lewandowski. Borussia musi wygrać różnicą co najmniej czterech goli, jeśli chce wyjść z grupy i musi liczyć na to, że rezerwy Arsenalu pokonają Olympiakos w Pireusie. Ten drugi wynik też można rozpatrywać w kategoriach cudu, bo drugi garnitur Arsenalu niestety nie zachwyca. Niedawno przegrał z Manchesterem City w Pucharze Ligi.

 

Ale najpierw trzeba patrzeć na siebie, a dopiero później na innych. Czy Borussia ma jakiekolwiek przesłanki, aby myśleć o niesamowitym rozstrzygnięciu na koniec walki w grupie F? Do tego przecież trzeba mieć cudotwórcę w składzie. Może Robert Lewandowski?

 

As reprezentacji Polski zadatki na takie miano ma. Z 30 wszystkich goli, jakie Borussia strzeliła w Bundeslidze Polak miał udział w połowie z nich. Strzelił dziesięć goli i miał pięć asyst. Gdyby popatrzeć w ilu sytuacjach przeszkodził pech, to bramek byłoby ze trzy więcej. Jeśli chodzi o asysty to również można by spojrzeć pozytywniej na polskiego napastnika, bo wykonuje on często ogromną robotę, zanim koledzy zdobędą bramkę. Ma bardzo dużo odbiorów, potrafi przepychać się i wygrywać z pozoru nieistotne, ale jak się później okazuje kluczowe pojedynki przed strzeleniem gola.

 

Spotkanie z Olympique Marsylia jest na Signal Iduna Park, a wiemy, że tam panuje Lewandowski, który do poprzedniej kolejki Bundesligi wszystkie gole strzelił na swoim stadionie, w tym trzy Augsburgowi, gdy BVB wygrało 4:0. Co więcej, Borussia potrafiła już gromić rywali w Dortmundzie. Oprócz Augsburga z bagażem ciężkim od bramek wracali do domu piłkarze Kolonii (5:0) i Wolfsburga (5:1).

 

W Lidze Mistrzów Borussia nie miała szczęścia i była nieskuteczna. Grzeszyła tym, co było problemem w poprzednim ligowym sezonie. Spotkanie z marsylczykami wcale nie było w ich wykonaniu tak tragiczne jak wskazuje wynik. Borussia miała swoje szanse, które jednak zmarnowała. Wówczas tych cudów, o których tyle dziś mowa, w bramce OM dokonywał przecież Steve Mandanda.

 

Borussia jest trzecim klubem z Niemiec grającym w tych elitarnych rozgrywkach. Wcześniej awans zapewnił sobie Bayer Leverkusen i Bayern Monachium. Franz Beckenbauer, który jest honorowym prezesem bawarskiego klubu nie pozostawia bez szans BVB.

 

- Wszystko jest możliwe. Czy to jest realne czy nie, tego nie wiem. Jak masz dobry dzień, kiedy strzelasz cztery albo pięć… Przecież Dortmund mógł już tego dokonać w pierwszym spotkaniu - stwierdził.

 

Prezydent Borussii Hans-Joachim Watzke pozostawia natomiast mały procent szans na awans, ale jeśli ten procent istnieje, to trzeba go wykorzystać. - Nasza szansa wynosi trzy procent - przyznał.

 

Trochę bardziej optymistyczny jest Michael Zorc, dyrektor sportowy BVB. - Jeśli uda nam się w pierwszej połowie strzelić gola albo dwa, to wtedy wszystko jest możliwe.

Natomiast najbardziej cudowny scenariusz wyglądałby tak: gol Lewandowskiego, gol Błaszczykowskiego, gol Piszczka, gol jeszcze kogoś i awans z grupy!

 

Piotr Kwiatkowski

 

Eurosport.pl