Bayern wymęczył wygraną z Herthą

Bayern wymęczył wygraną z Herthą

Bayern Monachium bardzo długo nie mógł znaleźć sposobu na przebicie się przez defensywę ostatniej w Bundeslidze Herthy Berlin. Ostatecznie Bayern wygrał 2:0 i awansował na pozycję lidera, wyprzedzając o punkt Borussię Dortmund.

Przed meczem sprawa była bardzo prosta. Bayern Monachium miał wygrać, wykorzystać piątkową wpadkę Borussii Dortmund i odzyskać prowadzenie w Bundeslidze na cztery kolejki przed końcem. Rywal wydawał się do takiego scenariusza wymarzony, bo na Allianz Arenę przyjechała ostatnia w tabeli Hertha Berlin.
Papier jednak przyjmie wszystko, a boisko jak zwykle weryfikuje. Bayern niemiłosiernie męczył się w niedzielne popołudnie. Ostatecznie udało się wygrać, ponieważ dwukrotnie przepięknie dotknął piłkę Joshua Kimmich. Najpierw z jego podania skorzystał Serge Gnabry, który idealnie złożył się do strzału głową, a dziesięć minut później w sytuacji sam na sam z bramkarzem nie pomylił się Kingsley Coman.

Niemniej, Bayernowi z trudem przychodziło stwarzanie sytuacji, choć takowe oczywiście się pojawiały. W pierwszej połowie najbliżej był Gnabry, ale wybornie na refleks powstrzymał go Oliver Christensen. To jedna z niewielu szans. Bo o ile można było spodziewać się dość wycofanej drużyny Herthy, o tyle postawa Bawarczyków była rozczarowująca. Gra była wolna, przewidywalna. Gospodarze często próbowali przedzierać się bokami boiska. To do pewnego momentu się udawało, natomiast jeśli na kilkadziesiąt dośrodkowań udane jest jedno czy dwa, to coś tu nie gra.

Nic więc dziwnego, że schodzących na przerwę piłkarzy Bayernu żegnała solidna porcja gwizdów. Kibice niejednokrotnie dawali wyraz swojemu niezadowoleniu.

Czy po przerwie coś się zmieniło? Wiadomo - wynik. Gospodarzom udało się strzelić zwycięskiego gola, ale nie można powiedzieć, że w ich grze zauważalny był progres. Hertha w dalszym ciągu parkowała autobus we własnym polu karnym. Długo udawało jej się odpierać ataki Bayernu, jednak w końcu pękli. Po golu obraz gry pozostał taki sam. Nie było szaleńczego zrywu berlińczyków, bo też być nie mogło. To zespół, który nie przez przypadek jest na ostatnim miejscu w Bundeslidze.

Zwycięstwo sprawia, że Bayern wyprzedził Borussię w tabeli i ma nad nią w tym momencie punkt przewagi. Gwizdy przerodziły się w brawa, choć kibice zdają sobie sprawę, że zespół Bayernu po raz kolejny nie zachwycił.

Bayern Monachium - Hertha Berlin 2:0 (0:0)
1:0 Serge Gnabry 69'
2:0 Kingsley Coman 79'

Składy:

Bayern: Yann Sommer - Noussair Mazraoui (74' Josip Stanisić), Benjamin Pavard, Matthijs de Ligt, Joao Cancelo - Serge Gnabry, Joshua Kimmich, Leon Goretzka (46' Leroy Sane), Jamal Musiala (61' Ryan Gravenberch), Kingsley Coman (81' Mathys Tel) - Sadio Mane (61' Thomas Mueller).

Hertha: Oliver Christensen - Jonjoe Kenny, Filip Uremović, Augustin Rogel, Marvin Plattenhardt - Dodi Lukebakio (83' Derry Scherhant), Lucas Tousart, Jean-Paul Boetius (83' Veit Stange), Maximilian Mittelstaedt (65' Ibrahim Maza) - Jessic Ngankam (55' Chidera Ejuke), Florian Niederlechner (55' Wilfried Kanga).

Żółte kartki: Goretzka, Joao Cancelo (Bayern).

Sędzia: Patrick Ittrich.

źródło: wp.pl