Szalony wieczór Lewandowskiego. Przejdzie do historii

Szalony wieczór Lewandowskiego. Przejdzie do historii

Setny mecz w Lidze Mistrzów nie mógł wyglądać lepiej w przypadku Roberta Lewandowskiego. Nie dość, że Bayern efektownie ograł Benfikę 5:2, to jeszcze Polak skompletował hat-tricka i zanotował asystę.

Dorobek Roberta Lewandowskiego mógł być jeszcze bardziej okazały, jednak kapitan reprezentacji Polski zmarnował rzut karny w końcówce pierwszej połowy. Strzelił fatalnie, lekko, w środek bramki. Odysseas Vlachodimos wyczekał Polaka i bez problemów złapał piłkę. Takie obrazki zdarzają się bardzo rzadko, wszak Lewandowski należy do światowej czołówki, biorąc pod uwagę umiejętność wykonywania "jedenastek".

Niemniej, Lewandowski i tak może po tym spotkaniu chodzić z podniesioną głową. W swoim setnym meczu w Lidze Mistrzów strzelił 79., 80. i 81. gola, a szóstego, siódmego i ósmego w tegorocznej edycji. Jak kosmiczny jest to wynik wystarczy wrócić się do czasów, gdy swoje setne spotkania w Lidze Mistrzów rozgrywali Lionel Messi i Cristiano Ronaldo. Ten pierwszy miał wówczas 77 bramek, z kolei Portugalczyk "tylko" 64.

Dla Lewandowskiego były to też 62., 63. i 64. bramka w europejskich pucharach dla Bayernu Monachium, co pozwoliło mu wyprzedzić Gerda Muellera.

Samo spotkanie było jednostronne. Bayern wygrał, natomiast Benfica, szczególnie w pierwszej połowie, pozostawiła po sobie dobre wrażenie. Inna sprawa, że momentami goście grali zbyt samolubnie. Bayern stosował bardzo wysoki pressing, jednak rywalom parę razy udało się z niego wyjść i wyprowadzić groźną kontrę. Wówczas zawodnicy Benfiki podejmowali same złe wybory i strzelali z nieprzygotowanych pozycji zamiast wystawić piłkę na strzał lepiej ustawionemu koledze z drużyny. Inna sprawa, że w końcu udało im się zaskoczyć Bawarczyków po krótko rozegranym rzucie wolnym. To był pierwszy gol stracony przez ekipę Juliana Nagelsmanna w pucharach w tym sezonie.

To trafienie jednak nic nie dało drużynie z Portugalii, podobnie jak druga bramka Darwina Nuneza. Bayern tego dnia był dużo lepszy, a bramki były pokazem ponadprzeciętnych umiejętności poszczególnych zawodników. Najpierw Kingsley Coman zatańczył z defensywą rywali i wrzucił piłkę na nos Lewandowskiemu, a następnie Polak zanotował asystę przy kapitalnym trafieniu Serge Gnabry'ego.

Gol na 3:1? Też niczego sobie. Przytomne odegranie Alphonso Daviesa i kapitalny strzał z powietrza w wykonaniu Leroya Sane. Bayern złapał swojego rywala za gardło i nie wypuścił. Był pazerny na kolejne gole, czego dowód otrzymaliśmy w 61. minucie. Lewandowski rozpoczął kontrę na połowie boiska, przebiegł kilkadziesiąt metrów na pełnym sprincie, dostał podanie od Sane i spokojnym lobem pokonał bramkarza Benfiki. Nie był to jedyny lob w wykonaniu Polaka - w końcówce dopełnił dzieła zniszczenia i po asyście Manuela Neuera (!) ustalił wynik spotkania na 5:2.

Warto też podkreślić, że dzięki tej wygranej Bayern zapewnił sobie matematyczny awans do fazy pucharowej Ligi Mistrzów.

Bayern Monachium - SL Benfica 5:2 (2:1)
1:0 Robert Lewandowski 26'
2:0 Serge Gnabry 32'
2:1 Morato 38'
3:1 Leroy Sane 49'
4:1 Robert Lewandowski 61'
4:2 Darwin Nunez 74'
5:2 Robert Lewandowski 84'

Składy:

Bayern: Manuel Neuer - Benjamin Pavard, Tanguy Nianzou, Dayot Upamecano, Alphonso Davies (65' Omar Richards) - Serge Gnabry (85' Bouna Sarr), Leon Goretzka, Joshua Kimmich (72' Marcel Sabitzer), Leroy Sane (72' Thomas Mueller), Kingsley Coman (65' Jamal Musiala) - Robert Lewandowski.

Benfica: Odysseas Vlachodimos - Gilberto, Lucas Verissimo, Jan Vertonghen, Morato - Joao Mario (77' Paulo Bernardo), Soualiho Meite, Alejandro Grimaldo (77' Goncalo Ramos) - Pizzi (64' Rafa Silva), Roman Jaremczuk (64' Darwin Nunez), Everton (64' Diogo Goncalves).

Żółte kartki: Upamecano, Nianzou (Bayern) oraz Verissimo (Benfica).
Sędzia: Szymon Marciniak (Polska).

źródło: wp.pl