Anfang ma zbudować nową Kolonię

Było kiedyś w Niemczech dwoje rodzeństwa. Każde z nich miało wnuki, które zostały trenerami piłkarskimi. Wnuk brata jest o krok od spadku z Bundesligi z 1. FC Koeln. Wnuk jego siostry ma odbudować 1. FC Koeln po spadku. Stefan Ruthenbeck i Markus Anfang to kuzyni, których połączył słynny koloński klub.

  • Markus Anfang z Holsteinu Kilonia od 1 lipca będzie trenerem 1. FC Koeln. To on ma odbudować klub po spadku, którego już praktycznie nie da się uniknąć
  • Zostawienie zespołu z szansami na awans, na rzecz zespołu bez szans na utrzymanie, tylko pozornie wydaje się szaleństwem
  • Anfang urodził się i wychował w Kolonii. Tam do dziś mieszka jego rodzina. Dotychczas nigdy nie miał jednak nic wspólnego z 1. FC Koeln

Obaj byli już trenerami, gdy dowiedzieli się o wzajemnym pokrewieństwie. Odległym, w drugim pokoleniu. Jako dzieci nie mieli bliższego kontaktu. Na przełomie czerwca i lipca wymienią się miejscami. Misja Stefana Ruthenbecka dobiega końca. Wszystko wskazuje na to, że zakończy się niepowodzeniem. Na trzy kolejki przed końcem sezonu, jego 1. FC Koeln ma osiem punktów straty do miejsca barażowego. Szanse na utrzymanie są tylko iluzoryczne. To jednak i tak sukces Ruthenbecka. Gdy przejmował zespół, mógł się ścigać tylko z negatywnymi rekordami Tasmanii Berlin. Mało kto był w stanie przewidzieć, że na trzy kolejki przed końcem sezonu będzie miał jeszcze matematyczne szanse na utrzymanie. Ale jednak – wszystko na to wskazuje – spadnie. Ruthenbeck od 1 lipca wróci do pracy w akademii kolońskiego klubu.

W jego miejsce, wiadomo to już oficjalnie, przyjdzie jego o dwa lata młodszy kuzyn. Markus Anfang też ma jeszcze o co grać. Do końca sezonu będzie prowadził II-ligowy Holstein Kilonia. Aktualnie zajmuje – sensacyjne – trzecie miejsce w tabeli. Jeśli w poniedziałek (20.30) ogra 1. FC Nuernberg, przesunie się na miejsce premiowane awansem. Sam nie ukrywa, że nie jest zachwycony, iż informacja o jego przenosinach z Kilonii do Kolonii już ujrzała światło dzienne. Wolałby w spokoju dokończyć niesamowity sezon. Najchętniej, wprowadzając Holstein do 1. Bundesligi, ale samemu zostając w drugiej.

Informacja o tym, że Anfang przeniesie się do zespołu „Kozłów” została w Niemczech przykryta transferem Nika Kovaca z Eintrachtu Frankfurt do Bayernu Monachium. Działacze Eintrachtu mieli pretensje o to, w jaki sposób – bez szacunku dla celów klubu z Frankfurtu – władze Bayernu załatwiły sprawę. W mniejszej skali wszystko przebiegło jednak wzorcowo. Kolonia interesowała się Anfangiem już końcem poprzedniego roku, gdy zwalniała Petera Stoegera. Prezes II-ligowca mówił wtedy jednak, że nie puści Anfanga choćby za dziesięć milionów euro. Samemu trenerowi też raczej nie uśmiechało się zaczynanie pracy w nowym klubie od niemal pewnego spadku z ligi. Teraz wszystkie strony w kulturalny sposób doszły do porozumienia. Jak donoszą niemieckie media, Kolonia zapewni nowemu trenerowi trzykrotną podwyżkę, w porównaniu do tego, co ma obecnie. Sam klub zapłaci Holsteinowi milion euro. Niezależnie od rozstrzygnięć w 2. Bundeslidze, co warto odnotować. Kontrakt Anfanga z kilońskim klubem nie obowiązuje na 1. ligę, co oznacza, że jeśliby awansował, byłby dostępny za darmo. Kolonia zdecydowała się jednak i tak zapłacić. „Cieszę się, że znaleźliśmy rozwiązanie, które było fair dla wszystkich” - mówił Armin Veh, dyrektor sportowy najsłabszego zespołu Bundesligi.

W jego miejsce, wiadomo to już oficjalnie, przyjdzie jego o dwa lata młodszy kuzyn. Markus Anfang też ma jeszcze o co grać. Do końca sezonu będzie prowadził II-ligowy Holstein Kilonia. Aktualnie zajmuje – sensacyjne – trzecie miejsce w tabeli. Jeśli w poniedziałek (20.30) ogra 1. FC Nuernberg, przesunie się na miejsce premiowane awansem. Sam nie ukrywa, że nie jest zachwycony, iż informacja o jego przenosinach z Kilonii do Kolonii już ujrzała światło dzienne. Wolałby w spokoju dokończyć niesamowity sezon. Najchętniej, wprowadzając Holstein do 1. Bundesligi, ale samemu zostając w drugiej.

Informacja o tym, że Anfang przeniesie się do zespołu „Kozłów” została w Niemczech przykryta transferem Nika Kovaca z Eintrachtu Frankfurt do Bayernu Monachium. Działacze Eintrachtu mieli pretensje o to, w jaki sposób – bez szacunku dla celów klubu z Frankfurtu – władze Bayernu załatwiły sprawę. W mniejszej skali wszystko przebiegło jednak wzorcowo. Kolonia interesowała się Anfangiem już końcem poprzedniego roku, gdy zwalniała Petera Stoegera. Prezes II-ligowca mówił wtedy jednak, że nie puści Anfanga choćby za dziesięć milionów euro. Samemu trenerowi też raczej nie uśmiechało się zaczynanie pracy w nowym klubie od niemal pewnego spadku z ligi. Teraz wszystkie strony w kulturalny sposób doszły do porozumienia. Jak donoszą niemieckie media, Kolonia zapewni nowemu trenerowi trzykrotną podwyżkę, w porównaniu do tego, co ma obecnie. Sam klub zapłaci Holsteinowi milion euro. Niezależnie od rozstrzygnięć w 2. Bundeslidze, co warto odnotować. Kontrakt Anfanga z kilońskim klubem nie obowiązuje na 1. ligę, co oznacza, że jeśliby awansował, byłby dostępny za darmo. Kolonia zdecydowała się jednak i tak zapłacić. „Cieszę się, że znaleźliśmy rozwiązanie, które było fair dla wszystkich” - mówił Armin Veh, dyrektor sportowy najsłabszego zespołu Bundesligi.

W 2. Bundeslidze, z bardzo niskim budżetem Holstein miał walczyć o utrzymanie. Tylko twórcy Goalimpact, narzędzia statystycznego mierzącego jakość występów piłkarzy i całych drużyn, wskazywali beniaminka jako murowanego kandydata do awansu. Wtedy wyglądało to na błąd w Matriksie, dziś na przebłysk statystycznego geniuszu. Holstein od samego początku sezonu trzyma się w czołowej trójce. Ma najlepszą ofensywę w lidze, a kilku piłkarzy, odrzuconych wcześniej przez duże kluby, już się w zespole wypromowało.

Być może jednak największym osiągnięciem Anfanga było to, jak wyprowadził zespół z kryzysu. Zgodnie z przypuszczeniami większości, po fenomenalnym początku, kilończycy złapali zadyszkę. Nie zdołali wygrać żadnego z aż jedenastu meczów z rzędu. Anfang zdołał ich jednak wyciągnąć z dołka i sprawić, że znów zaczęli punktować bardzo dobrze. Udowodnił, że potrafi być elastyczny. Gdy ligowi rywale przestali lekceważyć jego drużynę i gra atakiem pozycyjnym stała się znacznie trudniejsza, zespół z północy Niemiec nauczył się atakować także z pominięciem drugiej linii. Dzięki temu przetrwał trudną serię, ani razu – od września (!) - nie spadając poniżej trzeciego miejsca. Nie tylko odparł atak zespołów grających o miejsce barażowe, ale też wywierają presję na prowadzącej dwójce z Duesseldorfu i Norymbergi. Gdyby udało im się awansować, byłby to dla Holsteinu wyczyn bez precedensu.

Decyzja trenera o odejściu w takim momencie może się wydawać dziwna. Gdyby został, byłaby szansa, że w przyszłym sezonie dotrze do Bundesligi, w której jeszcze jako trener nie był. Odejście oznacza pozostanie w 2. Bundeslidze. Patrząc perspektywicznie, da się go bez problemów zrozumieć. Holstein, nawet jeśli awansuje do Bundesligi, będzie w niej absolutnym kandydatem do spadku, najbiedniejszym zespołem i potencjalnym chłopcem do bicia. Trudno z tym klubem podbijać Niemcy. Można jedynie liczyć na nawiązanie walki i wypromowanie się do większych klubów, jak zrobił Andre Breitenreiter prowadząc SC Paderborn. Kolonia to z kolei wielka firma, z wielkiego miasta. W przyszłym sezonie będzie absolutnym faworytem 2. Bundesligi. A gdy powróci, nie będzie najmniejszym, najbiedniejszym klubem w stawce. W perspektywie kilku miesięcy może lepiej być w Kilonii, niż w Kolonii. W perspektywie paru lat, odwrotnie. Anfang podpisał kontrakt na trzy lata, więc ma budować cały projekt nowa Kolonia. Wydaje się do tego odpowiednią osobą nie tylko przez nazwisko. W końcu „Anfang” po niemiecku znaczy „początek”.

Michał Trela - onet.pl

źródło: onet.pl