O potrójną koronę

O potrójną koronę

Robert Lewandowski gra dzisiaj o udział w finale Pucharu Niemiec.

Pięć meczów, które zadecydują, czy ten sezon będzie dla Bayernu rewelacyjny, czy po prostu przeciętny. Taki program czeka w najbliższych dniach Roberta Lewandowskiego i jego kolegów. Bawarczycy walczą o potrójną koronę. Pierwszy sukces już mają – wywalczyli mistrzostwo Bundesligi. Problem jednak w tym, że triumf w lidze i w krajowym pucharze nie są już nawet traktowane jako sukces, tylko obowiązek. A ponieważ piłkarze Juppa Heynckesa chcą uchodzić za bardzo sumiennych, to obowiązki traktują poważnie i dlatego w pełni skoncentrowani przygotowują się do półfinałowego meczu z Bayerem Leverkusen (20.45, TVP Sport i TVP3).

Trofea dla trenera

- Chcemy zagrać w finale i zdobyć to trofeum. Moi zawodnicy obiecali mi, że do końca sezonu nie odpuszczą ani jednego meczu. Nawet w lidze, gdzie wszystko jest już rozstrzygnięte, będą grać na sto procent. Bo wygrywanie pozwala lepiej przygotowywać się do kolejnych wyzwań - powiedział szkoleniowiec Bayernu Jupp Heynckes.

Bawarczykom zostały trzy, cztery lub pięć ważnych meczów do końca sezonu. Półfinały i ewentualne finały w Pucharze Niemiec oraz w Champions League, gdzie w przyszłym tygodniu zmierzą się z Realem Madryt. W DFB Pokal czeka ich dzisiaj jeden mecz, być może z dogrywką. Bo w tych rozgrywkach nie ma rewanżów.

Kiepski bilans Polaka

Dla Lewandowskiego Bayer z całą pewnością nie jest ulubionym rywalem. W czternastu spotkaniach z Aptekarzami "Lewy" strzelił tylko trzy gole. Nasz napastnik w Leverkusen nie wygrał żadnego z czterech ostatnich meczów, po raz ostatni zwycięstwo na BayArena świętował w 2013 roku, jeszcze jako zawodnik Borussii Dortmund.

Dla Lewandowskiego, który wróci do wyjściowego składu Bayernu po odpoczynku, jaki dostał w sobotę w spotkaniu z Borussią Moenchengladbach, będzie to 37. występ w Pucharze Niemiec. Strzelił w nich 23 gole, dwukrotnie triumfował w tych rozgrywkach. Dzisiaj "Lewy" i spółka mogą wykonać kolejny krok do wymarzonej potrójnej korony. W końcu obiecali to trenerowi.

źródło: Przeglad Sportowy