Niechlubny wyczyn nowego trenera FC Schalke 04

Jedną z największych niespodzianek pierwszej kolejki nowego sezonu Bundesligi jest z pewnością porażka 0:1 FC Schalke 04 w sobotnim spotkaniu przeciwko Eintrachtowi Frankfurt. Znajdujący się w słabej dyspozycji i niemający zupełnie pomysłu na grę Królewsko-Niebiescy, nie dali rady stawić czoła odważnie i ambitnie grającym frankfurtczykom, którzy jeszcze niespełna cztery miesiące temu byli już jedną nogą w drugiej lidze.

Wczesne trafienie kapitana Eintrachtu Alexandra Meiera ustawiło właściwie spotkanie rozgrywane w sobotnie popołudnie na Commerzbank-Arena we Frankfurcie. Gospodarze wygraliby jeszcze wyżej, gdyby w drugiej części meczu, 33-letni napastnik wykorzystał podyktowaną im jedenastkę.

Ich skromne zwycięstwo w starciu z piątym zespołem ubiegłorocznych rozgrywek było dla drużyny Niko Kovaca i tak nie małym sukcesem i zarazem zimnym prysznicem dla Schalke, w szeregach którego tego laty zaszły kolejne gruntowne zmiany i klub, podobnie jak i jego kibice z nadejściem nowego sezonem wiązali wielkie nadzieje.

Blamaż w meczu otwarcia skutecznie jednak je ostudził. Szczególne powody do niezadowolenia może mieć po pierwszej kolejce sezonu, debiutujący w rozgrywkach Bundesligi na ławce trenerskiej Schalke, Markus Weinzierl.

41-letni szkoleniowiec, który przez ostatnie cztery lata z sukcesami pracował w zespole innego niemieckiego pierwszoligowca FC Augsburg, jest bowiem pierwszym od dwudziestu lat trenerem klubu z Gelsenkirchen, który przegrał z Schalke swój debiutancki mecz w rozgrywkach niemieckiej ekstraklasy. W 1996 roku od porażki (0:3 w spotkaniu z Werderem Brema) przygodę na ławce trenerskiej Królewsko-Niebieskich rozpoczął także legendarny Holender - Huub Stevens.

Dla Weinzierla falstarty nie są jednak niczym nowym. Doświadczony szkoleniowiec każdy swój dotychczasowy sezon w rozgrywkach Bundesligi rozpoczynał bowiem właśnie od porażki - czterokrotnie jako trener Augsburga i teraz jako szkoleniowiec Schalke. Co więcej, w każdym z tych pięciu meczów, jego zespół nie zdołał zdobyć nawet jednej, honorowej bramki.

 

onet.pl