Grad goli w Leverkusen, beniaminek ograł HSV

Wspaniałe emocje zafundowali kibicom w Leverkusen piłkarze Bayeru i Herthy. Gospodarze dwukrotnie musieli odrabiać straty, ale ostatecznie wygrali wysoko (4;2). Do niespodzianki doszło w Hamburgu.

Bayer natchniony środowym, wysokim zwycięstwem w eliminacjach Ligi Mistrzów (4:0) chciał kontynuować dobrą passę. W końcu przed tygodniem Aptekarze także zanotowali trzy punkty. Początek meczu z Herthą był obiecujący, bo już w 15. minucie Bellarabi miał okazję na gola.

Niemiec dał bodziec do ataku, ale goście z Berlina nie mieli zamiaru podporządkować się rywalom. Pierwsze ofensywne z piłką zakończyło się bramką. O ogromnym pechu mógł w akcji z 24 minuty mówić Tin Jedvaj, który chciał wybijać dośrodkowywaną piłkę, ale zrobił to niefortunnie i pokonał własnego bramkarza. Cała akcja zaczęła się od błędu Sebastiana Boenischa, który podał piłkę prosto pod nogi rywala.

Gospodarze pomimo straty gola wciąż mieli inicjatywę. Nie mogli jednak sforsować zasieków Starej Damy. Przynajmniej do 50. minuty. Ten, który zawalił w pierwszej połowie, odpokutował swoje winy. Wykorzystał kapitalne podanie z głębi pola i w polu karnym zachował się jak rasowy napastnik.

Nic nie wskazywało na to, żeby gospodarze mogli znów odrabiać straty. Ich kibice mogli ze swobodą przypatrywać się kolejnym atakom. Brakowało jednak skutecznego wykończenia.

Odwrotnie rzecz się miała z pupilami Luhukaya. Ci w 60. minucie doszli do głosu pod bramką Leno i za sprawą strzału Schiebera objęli prowadzenie. Boenisch nie zdążył dobiec do strzelca, który z łatwością skierował piłkę do siatki głową.

Na odpowiedź gospodarzy nie trzeba było długo czekać. Dwie minuty później Emir Spahić doprowadził do wyrównania.

Od tej chwili Aptekarze nie popełniali już więcej błędów, dokładając do tego skuteczne wykończenie. Najpierw w 74. minucie Brandt dobił piłkę po tym, jak wcześniej odbiła się od słupka. Z kolei w 86. minucie Bellarabi popisał się najładniejszym trafieniem spotkania, wykończając akcję pięknym strzałem z powietrza.

Do sporej niespodzianki doszło na północy Niemiec, gdzie Paderborn, które po raz pierwszy w historii gra w Bundeslidze, ograł HSV. Mecz toczył się w dobrym tempie i trudno było wskazać zespół, który miał znaczącą przewagę.

Bramki zdobywali jednak tylko goście. W 29. minucie Elias Kachunga dał swojej drużynie prowadzenie. Kolejne gole padały dopiero w drugiej połowie. W 68. minucie Mario Vrancić, a trzy minuty przed końcem wynik ustalił Moritz Stoppelkamp.

W pozostałych sobotnich meczach rozgrywanych o tej samej porze VfB Stuttgart przegrało 0:2 z Kolonią, Werder Brema zremisował 1:1 z Hoffenheim. Remisem zakończyło się także spotkanie Wolfsburga z Eintrachtem Frankfurt (2:2).

 

Eurosport