Puchar Niemiec w rękach Bayernu Monachium

Robert Lewandowski nie zdobył Pucharu Niemiec na pożegnanie z Borussią Dortmund. Polski napastnik dał z siebie wszystko w meczu ze swoim nowym pracodawcą, jednak Borussia po dogrywce przegrała z Bayernem Monachium 0:2.

W regulaminowym czasie gry padł remis 0:0. Sędzia zarządził dogrywkę, w której zabójcze ciosy wyprowadzili Arjen Robben i Thomas Mueller. Kto wie, jak potoczyłby się ten finał, gdyby w drugiej połowie sędzia uznał gola Borussii, gdy piłka prawdopodobnie przekroczyła linię bramkową. Całe spotkanie prócz Lewandowskiego rozegrał także Łukasz Piszczek.

Ostatni raz obie drużyny spotkały się w finale Pucharu Niemiec w 2012 roku. Spotkanie było historyczne dla polskich kibiców, bo BVB wygrało 5:2, a udział przy każdym z goli miał Polak. Robert Lewandowski zdobył hat tricka, a Łukasz Piszczek i Jakub Błaszczykowski zanotowali po asyście.

Tym razem takich fajerwerków nie było. W pierwszej połowie Bayern prowadził grę, a Borussia wysoko stawiała pressing. To sprawiało, że akcje rzadko przenosiły się pod jedną lub drugą bramkę.

Oczy kibiców najbardziej zwrócone były na Roberta Lewandowskiego, który zakończył czteroletnią karierę w Borussii i od nowego sezonu będzie piłkarzem Bayernu. "Lewy" pokazał już na finiszu ligi, że nie kalkuluje i póki gra w BVB, to daje z siebie wszystko dla tego klubu.

Tak było także w sobotni wieczór, ale klincz taktyczny sprawiał, że polski napastnik nie miał wielu okazji. W 32. minucie tylko interwencja Javiego Martineza uratowała Bawarczyków od szarży "Lewego".
REKLAMA

Pod koniec pierwszej połowy Polak oddał pierwszy strzał. Najpierw opanował trudną piłkę w polu karnym, ale uderzenie przeleciało wysoko nad poprzeczką.

Bayern najgroźniejszą akcję również stworzył w końcówce pierwsze połowy. Goetze zakręcił na lewej stronie Piszczkiem i Grosskreutzem, zagrywając wzdłuż pola karnego. Piłka trafiła do Hojbjerga, który strzelił po długim rogu, a piłka o centymetry minęła bramkę. Piszczek kibicom pokazał się jeszcze raz, gdy przerwał akcję Bayernu ryzykownym wślizgiem w polu karnym.

Po przerwie mecz stał się ciekawszy. Adrenalinę podniosła sytuacja z 64 minuty. Lewandowski głową zgrał piłkę do Matsa Hummelsa, ten oddał strzał, ale Dante wybił piłkę z linii bramkowej. A prawdopodobnie, wybił ją już zza linii, lecz sędzia uznał, że było inaczej.

Protesty dortmundczyków na nic się zdały, ale podrażniona ambicja sprawiła, że mecz się otworzył. Manuela Neuera starał się zaskoczyć wprowadzony w 60 minucie Oliver Kirch. Pomocnik mocno strzelił sprzed pola karnego, ale piłkę odbił bramkarz Bayernu.

Bayern zrewanżował się akcją Arjena Robbena, który strzelił wprost w Romana Weidenfellera, a Franck Ribery przestrzelił dobitkę obok słupka. Kibice w regulaminowym czasie gry nie obejrzeli jednak goli i sędzia musiał zarządzić dogrywkę.

Dodatkowy czas gry zaczął się od mocnego uderzenia. I to dosłownie bo Pierre Aubameyang huknął z dystansu. Potem jednak czas upływał na interwencjach medycznych. Albo z powodu ostrych wejść, albo z powodu skurczy.

Gdy wydawało się, że mecz musi rozstrzygnąć się w rzutach karnych, decydującą akcję przeprowadził Bayern. Nieszczęście zaczęło się od złego wyrzutu Weidenfellera. Bramkarz niedokładnie podał do Schmelzera, co zakończyło się stratą. Piłkę przejął Boateng i dośrodkował do Robbena. Spóźniony z kryciem był Łukasz Piszczek, który już zdążył pobiec do akcji ofensywnej, licząc na lepsze rozpoczęcie gry przez Weidenfellera.

Sekwencji błędów nie dało się już zatrzymać i Robben z bliska pokonał doświadczonego bramkarza. Inna sprawa, że odbijając strzał nogami Weidenfeller mógł zachować się lepiej.

Był to dopiero początek drugiej części dogrywki, Borussia musiała się odsłonić, co prawie wykorzystał Robben, który był bliski podwyższenia na 2:0. Szansy dla BVB nie wykorzystał Reus, który przestrzelił z linii pola karnego.

Wreszcie w 122 minucie Bayern wyprowadził zabójczą kontrę. Claudio Pizarro podał do Thomasa Muellera, ten w pełnym biegu minął Weidenfellera i kopnął do pustej bramki, podwyższając na 2:0.

Po ostatnim gwizdku sędziego Bayern mógł rozpocząć świętowanie siedemnastego Pucharu Niemiec w historii. Z ulgą trofeum wzniósł trener Pep Guardiola, który spotkał się krytyką po odpadnięciu z Bayernem Ligi Mistrzów. W przyszłym sezonie o kolejne sukcesy będzie już walczył wspólnie z Robertem Lewandowskim.

 

Eurosport